Ważny znak drogowy. Wielu Polaków ma z nim problem
Na pierwszy rzut oka - niepozorne niebieskie kółko z czerwoną kreską. Ale dla kierowców podróżujących po Europie, diabeł tkwi w szczegółach. Polski "zakaz postoju" wygląda zupełnie inaczej niż irlandzki. Różnice te mogą być zaskakujące i skutkować... nieplanowanym spotkaniem z lokalną policją i niespodziewanym mandatem. Jak nie dać się zaskoczyć? Sprawdziliśmy!
- Europejski (nie)jednolity dizajn
- Polski zakaz postoju: prostota i czytelność
- Irlandzki "zakaz postoju": inny znak, inna filozofia
- Najczęściej stosowane są dwie wersje:
- Gdzie tu miejsce na nieporozumienie?
- Dlaczego Irlandia nie używa "naszych" znaków?
- Mandaty - tu nie ma sentymentów
- Wnioski na przyszłość
Europejski (nie)jednolity dizajn
Polski zakaz postoju: prostota i czytelność
W Polsce znak zakazu postoju oznaczony jest symbolem B-35. To niebieskie koło z czerwoną obwódką i pojedynczym czerwonym paskiem biegnącym na skos z lewej górnej do prawej dolnej strony. W skrócie - "jedna kreska to zakaz postoju, dwie kreski to zakaz zatrzymywania się". Znak B-35 jest jasny i czytelny nawet dla świeżo upieczonego kierowcy. Towarzyszyć może mu dodatkowa tabliczka, która precyzuje w jakich godzinach lub dniach obowiązuje zakaz.
Postój zgodnie z polskim prawem oznacza unieruchomienie pojazdu na czas dłuższy niż minutę, niewynikający z warunków ruchu lub przepisów (np. czekamy na pasażera, wyciągamy coś z bagażnika). Zatrzymanie się na czas poniżej minuty, na przykład żeby wysadzić pasażera - nie stanowi problemu.
Irlandzki "zakaz postoju": inny znak, inna filozofia
Na irlandzkich drogach próżno szukać typowego "niebieskiego kółka" znanego z Polski. W Irlandii (podobnie jak w Wielkiej Brytanii), zakaz postoju sygnalizują... żółte linie na krawędzi jezdni! Nawet doświadczony polski kierowca, jeśli nie zna lokalnych oznaczeń, może z łatwością przeoczyć znaczenie żółtej linii.
Najczęściej stosowane są dwie wersje:
- Podwójna żółta linia równoległa do krawężnika: bezwzględny zakaz zatrzymywania się i postoju przez całą dobę.
- Pojedyncza żółta linia: czasowy zakaz zatrzymywania się, obowiązujący według tabliczki z godzinami (zazwyczaj w dni robocze, w określonych godzinach).
- Dodatkowo, w miastach czasami spotkać można klasyczne znaki z białym tłem, czerwonym obwodem i przekreślonym "P" (od Parking) z określonymi godzinami, ale to wyjątki, nie reguła.
Gdzie tu miejsce na nieporozumienie?
Oczywiście w przepisach - ale przede wszystkim w codziennej praktyce. Polski kierowca od lat przyzwyczajony jest do patrzenia na "znaki na patyku". W Irlandii kluczowa informacja widnieje... na asfalcie. Brak znaku, do którego się przyzwyczailiśmy, oraz nieobecność klarownej ikony (koła z paskiem), połączona z niezrozumiałymi na pierwszy rzut oka żółtymi liniami - to prosta droga do kłopotów.
Co więcej, irlandzki system z liniami dotyczy praktycznie wszystkich dróg miejskich i wielu dróg poza miastem. Polak parkujący "na czystej ulicy" może być przekonany, że nie łamie żadnych przepisów. Tymczasem podwójna żółta linia oznacza stanowczy zakaz nawet krótkiego zatrzymania się - nawet na kilkadziesiąt sekund! Mandaty są wysokie i trudno się od nich odwołać.
Wielu polskich kierowców w relacjach na forach internetowych przyznaje, że pierwsze zetknięcie z irlandzkimi oznaczeniami było dla nich szokiem. "Nie widziałem żadnego znaku, wydawało się, że można stanąć, przyjeżdża straż miejska i... już po kasie" - to powtarzający się schemat.
Dlaczego Irlandia nie używa "naszych" znaków?
Odpowiedź kryje się w brytyjskiej tradycji drogowej. Zamiast pionowych znaków, preferowana jest sygnalizacja pozioma - linie malowane na krawężnikach. Ten system uznano za czytelniejszy - nie tylko dla obcokrajowców, ale przede wszystkim dla samych Irlandczyków i Brytyjczyków. Pozwala szybko zorientować się, gdzie można, a gdzie nie można się zatrzymać - bez czytania dodatkowych tabliczek. To rozwiązanie sprawdza się szczególnie w centrach miast, gdzie pionowe znaki mogłyby ginąć w gąszczu innych informacji i reklam.
Ponadto, w Irlandii wymaga się większej samodzielności i czujności od kierowców. Każdy, kto wsiada za kółko, musi znać lokalną gamę oznaczeń poziomych - nie wystarczy wypatrywać znaków "na słupkach".
Mandaty - tu nie ma sentymentów
Różnice w oznakowaniu prowadzą do częstych pomyłek obcokrajowców. Irlandzka straż miejska i policja nie mają litości dla nieświadomych turystów - argumenty, że "w moim kraju taki znak wygląda inaczej" nie przechodzą. Mandat za złamanie zakazu postoju (czyli zaparkowanie auta nawet na chwilę obok żółtej linii) wynosi średnio 40 euro, ale może być znacznie wyższy w miastach i strefach o zaostrzonym ruchu (np. 80-120 euro w Dublinie).
Podobnie w drugą stronę - irlandzki kierowca podróżujący po Polsce, o ile zna tylko system linii poziomych, może przegapić "niebieskie kółko z czerwoną kreską" na słupku i paść ofiarą mandatu od rodzimego strażnika lub policjanta.
Wnioski na przyszłość
Różnice w oznaczeniach zakazu postoju to najlepszy dowód, że podróżując za granicę własnym autem nie wystarczy polegać na "uniwersalnej logice drogowej". Warto przed wyjazdem przejrzeć oficjalne strony z zasadami ruchu lub sięgnąć po broszury skierowane do turystów (takie przewodniki przygotowuje np. AA Ireland lub lokalny urząd ds. transportu).
Uniwersalna dobra rada? W irlandzkim mieście nie parkujemy nigdy przy krawężniku z żółtą linią - nawet jeśli w pobliżu nie stoi żadna klasyczna "tabliczka". W Polsce szukamy "niebieskiego kółka z jedną lub dwiema kreskami". Łączenie tych dwóch światów to pierwszy krok do... stania się drogowym obieżyświatem z czystym kontem punktów karnych - i portfelem wolnym od mandatów!
Bo chociaż wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, w każdym kraju znaki zakazu mogą wyglądać zupełnie inaczej. Lepiej więc stracić pięć minut na lekturę przepisów niż kilkaset złotych lub euro na nieprzyjemną nauczkę w obcym kraju.
Najczęściej zadawane pytania
Opinie (8) 8 zablokowanych
-
2025-06-25 14:02
Opinia wyróżniona
To zupełnie bez znaczenia dla kierowcy w Polsce (1)
w Polsce znaki to tylko kolorowe obrazki. jak się nie chce żeby ktoś parkował to słupek potrzebny albo jakaś betonowa zapora
- 31 2
-
2025-06-25 18:52
I potem mamy taki wynik wyborów
Nie stosować się do zasad, przepisów czy zwyczajnej ludzkiej przyswoitości to teraz zaleta bo każdy cham może zostać prezydentem.
- 1 3
-
2025-06-25 14:43
Opinia wyróżniona
U nas jest biała linia wzdłuż krawężników.
Ale nikt nie wie do czego służy, to są jaja.
- 18 1
Wszystkie opinie
-
2025-06-25 14:02
Opinia wyróżniona
To zupełnie bez znaczenia dla kierowcy w Polsce (1)
w Polsce znaki to tylko kolorowe obrazki. jak się nie chce żeby ktoś parkował to słupek potrzebny albo jakaś betonowa zapora
- 31 2
-
2025-06-25 18:52
I potem mamy taki wynik wyborów
Nie stosować się do zasad, przepisów czy zwyczajnej ludzkiej przyswoitości to teraz zaleta bo każdy cham może zostać prezydentem.
- 1 3
-
2025-06-25 14:43
Opinia wyróżniona
U nas jest biała linia wzdłuż krawężników.
Ale nikt nie wie do czego służy, to są jaja.
- 18 1
-
2025-06-25 19:45
teraz już nawet nie o innym miejscu poza Trójmiastem w Polsce piszą tylko o Irlandii
portal schodzi na psy, zaraz będą ploteczki o gwiazdeczkach z całego świata
- 9 2
-
2025-06-25 20:14
Clickbait jak z jakiegoś Super ekspresu czy Faktu.
Oficjalnie potwierdziliście swój poziom szmatławca.
- 10 1
-
2025-06-25 20:36
Pewnie to dzieło jakiegoś "dziennikarza" z ościennych województw, na minimalnej krajowej, ale ma sukces.
Mieszkałem w Irlandii, byłem turystycznie, jeździłem po zad*piuch.
Póki robisz to w miarę rozsądnie to nikt ciebie nie zatrzyma i nie czaji się w z d... Miejscach jak u nas przy ikea- 2 1
-
2025-06-26 07:16
Moja szansa na wyjazd samochodem do Irlandii jest taka jak zostanie rycerzem w bitwie pod Grunwaldem dlatego artykuł dla mnie bezużyteczny
- 4 0
-
2025-06-26 07:18
Redaktorek się na oglądał artykułów tego typu że zdjęciem znaku którego w PL nie ma i zaczyna to wrzucać na Trójmiasto? Żenujący poziom dziennikarstwa by tylko nabić klikalności. Kogo obchodzą znaki w irlandii? Jeszcze w lokalnym podrzędnym portalu..... Wstydź się chłopie.
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.